Wczoraj bylismy na lekcji plywania z Matteo. Zajecia odbywaja sie w kazda sobote od 9:30 do 10:00. Tutaj w Australii bardzo wazne jest aby kazdy potrafil plywac i zajecia plywania sa bardzo popularne juz od 6 miesiaca zycia. Poczatkowo to tylko zapoznanie sie z woda, aby czuc sie swobodnie i sie nie bac. Juz w pierwszych kilku miesiacach nauki dzieci sa calkowicie zanurzane pod wode na kilka sekund, co poczatkowo wydawalo mi sie straszne, ale szybko sie zorientowalam, ze w ogole im to nie przeszkadza. To wrodzony instynkt, ze zatrzymuja oddech w momencie zanurzenia. Uczy sie je ze liczymy to trzech i wtedy ciach pod wode. Juz po kilku probach widac wielki postep. Matteo teraz w wieku 21 miesiecy juz sam skacze do wody i zanurza glowe. To wszystko oczywiscie jeszcze przy mnie. On uwielbia byc w wodzie i w ogole sie nie boi, mysle, ze im wczesniej sie zacznie wszelkie zajecia, tym lepiej, kiedy dziecko sie jeszcze niczego nie boi. A kolejna zaleta jakichkolwiek zajec, i pewnie kazdy rodzic sie zgodzi, to fakt, ze dziecko jest mega zmeczone po takim wysilku i wtedy ladnie spi:)
Zajecia kosztuja 16.50 dolarow australijskich
Osrodek, do ktorego jezdzimy, sklada sie z kilku basenow. W weekendy odbywa sie tam wiele roznych zajec. Zajecia dla malych dzieci jak Matteo sa w basenie z podgrzewana woda. Jak dla mnie troche az przesadnie ciepla. Po zajecia czasem przechodzimy do glownego basenu jeszcze sie troche popluskac, ale wczoraj Matteo byl zmeczony, wiec wyszlismy szybciej. Na terenie basenu jest tez kawiarenka i plac zabaw i tam jeszcze troche sie pobawil.
Trochę Więcej Ze Świata 